Danusia i Zbyszek Borysowie o istnieniu takiego zjawiska jak homeschooling dowiedzieli się z… czytanki w podręczniku do nauki języka angielskiego. Zaintrygowani rozpoczęli poszukiwania w tym temacie i tak trafili do Londynu. Spakowali torby i pojechali spotkać się z rodzinami homeschoolersów. Po wielogodzinnej rozmowie już wiedzieli, że jest to ich droga.

Danusia i Zbyszek mówią, że edukacja domowa w ich rodzinie wypłynęła z potrzeby serca, postrzegają ją jako dar od Boga. W naszym wywiadzie wypowiadają się już jako rodzice dorosłych synów (starszy już studiuje, młodszy właśnie przygotowuje się do matury). Mówią o dobru, jakie wniósł w ich życie homeschoolerski styl życia, ale także o trudnościach i błędach z jakimi przyszło im się zmierzyć.

Danusia z perspektywy lat mamy uczącej w domu, odczarowuje też mit mówiący o tym jakoby dzieci z edukacji domowej były „chowane pod kloszem”. Zaznacza, że choćby się chciało, nie da się uchronić dzieci przed cierpieniami, porażkami, dochodzeniem do prawdy swoimi własnymi, czasem bolesnymi drogami. To dobre relacje i trwałe więzi stanowią siłę w dalszym dorosłym życiu.