Settings
Light Theme
Dark Theme

Praskie Audiohistorie e36 Szkoła przy Konopackiej 4

Praskie Audiohistorie e36 Szkoła przy Konopackiej 4
Aug 31, 2021 · 8m 21s

Anna Mizikowska: 1 września to co roku okazja, żeby mówić o szkole. W Praskich Audiohistoriach koncentrujemy się na przeszłości. Zapraszam więc do wysłuchania wspomnień Pani Anny Dunin-Wąsowicz, swego czasu uczennicy...

show more
Anna Mizikowska: 1 września to co roku okazja, żeby mówić o szkole. W Praskich Audiohistoriach koncentrujemy się na przeszłości. Zapraszam więc do wysłuchania wspomnień Pani Anny Dunin-Wąsowicz, swego czasu uczennicy Prywatnej Szkoły Heleny Rzeszotarskiej. Szkoła mieściła się przy Konopackiej…
Anna Dunin-Wąsowicz, AHM: Jeszcze na dwa lata przed śmiercią Pani Przełożonej w siedemdziesiątym chyba trzecim czy czwartym roku zbierałyśmy się – uczennice, w dzień imienin Przełożonej – jeszcze w gmachu szkolnym, w którym już w ogóle nie było śladu szkoły, tylko mieszkanie Przełożonej. Przełożona spytała mnie o obojga rodziców. To była taka szkoła.
W szkole powszechnej nie było prefekta, tylko Przełożona Rzeszotarska miała lekcje religii. Uczyła nas z Dziejów Apostolskich bodajże, ale wszystko objaśniała w ten sposób, żebyśmy mogły zrozumieć. Mówiła: „widzisz, nie można nikomu ukraść żadnej rzeczy, nawet igły, bo jeśli ukradniesz igłę krawcowej, to ona nie będzie miała czym wykonywać swojego zawodu i nie będzie miała pieniędzy na utrzymanie rodziny”.
Cały budynek był właściwie skonstruowany na zasadzie korytarzy i z korytarza wiodły do poszczególnych pomieszczeń drzwi. Widać, że to było przedtem lokale lokatorskie wykupione, ale system wyposażenia wnętrza i w ogóle rozplanowania przewidywał korytarz wspólny dla lokatorów i jakieś sanitarne, powiedzmy, urządzenia. Wchodziło się jedną albo drugą klatką schodową do lokalu szkoły i na pierwszym piętrze były klasy szkoły powszechnej i sekretariat. Klatka schodowa była bardzo ładnie urządzona: przed wojną był czerwony chodniczek pod mosiężnymi pręcikami – w ten sposób, żeby nikt nie mógł się poślizgnąć na schodach. Na pierwszym podeście stało duże lustro, żeby można się było przejrzeć i poprawić włosy. Na następnym podeście były szafeczki takie oszklone, w których były eksponaty do rysunków. I to była przeważnie ceramika poleska, huculska, jakieś palemki wileńskie – w każdym razie przedmioty sztuki ludowej. Na czwartym piętrze oprócz klas szkolnych, klas takich normalnych, był gabinet przyrodniczy, w którym stał autentyczny szkielet, z którym uczyłyśmy się i nazywał się Stefanek. Autentyczny szkielet stał sobie w kącie. Na pierwszym piętrze był sekretariat i szkoła powszechna, na drugim piętrze gabinet przełożonej i sala rekreacyjna, która była jednocześnie kaplicą i gimnastyczną salą. Na trzecim piętrze klasy gimnazjalne i na czwartym piętrze klasy licealne.
Przedtem uczyłam się w domu. Byłam psotnym dzieckiem mama zamykała mnie w pokoju z książką z zadaniami, a ja wyskakiwałam przez okno do ogródka i niestety to się później kończyło tak, że w maju odrabiałam wszystko za cały rok i szłam na egzamin do pani Rzeszotarskiej zdawać z kolejnych przedmiotów. Przed wojną te rzeczy były powszechne.
Dopiero od piątego oddziału szkoły powszechnej zaczęłam chodzić do szkoły pani Rzeszotarskiej. To przypadło na drugi rok okupacji, już w ‘40 troku na jesieni zaczęłam się uczyć. Ten zespół podjął bardzo duże ryzyko uczenia: miałyśmy naukę i historii, i łaciny, i polskiego i geografii – zakazanych przedmiotów w lokalu szkoły. Z tym, że kazano nam trzymać coś do obrębiania w ręce, żeby to wyglądało, że jest lekcja zawodu. Opowiadała mi kiedyś pani Skarżyńska, nauczycielka historii, że jechała do szkoły i była łapanka. Ona miała atlas historyczny w teczce, podręczniki i notatki. Wyrzucili wszystkich z tramwaju na wiadukcie Pancera. To był wiadukt, nieistniejący obecnie, który prowadził takim łagodnym spadkiem w dół tam, gdzie jest teraz trasa W-Z. I ona podeszła do barierki i wyrzuciła te wszystkie rzeczy. I, i jakoś wypuścili ją z łapanki.
Czytając protokoły z posiedzeń rady pedagogicznej poznałam dopiero, jaki to był ideowy zespół ludzi. W latach okupacji koło osiemdziesięciu paru procent uczennic nie płaciło całej sumy za nauczanie. W prywatnej szkole, w której nauczyciele zrzekli się części uposażenia, żeby szkoła mogła funkcjonować.
W 1949 roku szkoła pani Rzeszotarskiej również uległa upaństwowieniu, została wyznaczona inna dyrektorka. Były to przykre czasy podobno dla personelu. Trwała walka o zmianę klimatu w szkole – władze chciały „odrzeszotarszczyć” szkołę, tak mówiono o tym. To znaczy, żeby te wszystkie dla nas pozytywne w ocenie, prawda, cechy szkoły, zostały przekreślone i żeby szkoła odpowiadała standardom takiej szkoły państwowej, w której nauczyciele niewiele mają do powiedzenia poza przekazaniem wiadomości o wykładanym przedmiocie.
Na całe życie pozostawiła jakiś ślad i…. Wcale nie zawsze taki pozytywny, bo ja czasem się buntowałam i myślałam – i nie tylko ja, moje koleżanki – że z takim obciążeniem wchodzić w świat zupełnie inny jest bardzo trudno. Bo czuło się jak wielbłąd z garbem, bo chciało się czasem zachować inaczej, a wychowanie nie pozwalało…
show less
Information
Author Praskie Audiohistorie
Website -
Tags

Looks like you don't have any active episode

Browse Spreaker Catalogue to discover great new content

Current

Looks like you don't have any episodes in your queue

Browse Spreaker Catalogue to discover great new content

Next Up

Episode Cover Episode Cover

It's so quiet here...

Time to discover new episodes!

Discover
Your Library
Search