Jego przeżycia to gotowy scenariusz filmowy, aż trudno uwierzyć, że są częścią życia jednego człowieka.
Krzysztof Litwiński nie długo po tym jak rozpoczął swoje życie zawodowe stał się osobistym tłumaczem prezydenta USA George Busha (seniora), premier M. Thatcher, prezydenta Wałęsy, królowej brytyjskiej i wielu innych liderów światowej polityki i biznesu.
Po okresie przemiany ustrojowej przez kilkanaście lat był prezesem GE Capital Golub Polska, dyrektorem w GE Capital Golub Europe - amerykańskiej spółce deweloperskiej, budującej w Europie luksusowe budynki biurowe, oraz prezesem Coldwell Banker Polska.
Wraz z Brianem Tracy i kilkoma przyjaciółmi, w 2006 roku założył firmę Brian Tracy International Polska, której w kolejnych latach był Wiceprezesem, a potem Prezesem.
Kiedy w roku 2008 przyszedł kryzys gospodarczy, Krzysztof w jeden dzień stracił cały swój kapitał i poczucie bezpieczeństwa finansowego. Zaczął od początku.
Aktualnie jest Prezes Instytutu Colina Rose Sp. z o.o., zajmującego się wprowadzaniem nowej metody szybkiej nauki języków obcych.
Natomiast największa pasją Krzysztofa jest od zawsze kontakt z drugim człowiekiem.
Jak sam mówi
- Każdego dnia spotyka ludzi, którzy żyją na 1/10 swoich możliwości, albo jeszcze mniej.
Ludzi, którzy są fascynujący, wartościowi, mądrzy, maja niezwykłą osobowość,
ale nie pozwalają sobie na życie dla siebie, życie po swojemu,stoją w miejscu i nie wiedzą czy w ogóle mogą sobie na to pozwolić, jak tego szukać i co najważniejsze jak to smakuje -
W naszej rozmowie Krzysztof Litwiński szczerze i otwarcie mówi o tym jak sam mimo zewnętrznych sukcesów i uznania był w takim właśnie miejscu.
Kiedy po wieloletniej pracy nad sobą, swoimi emocjami, na skutek transformacji rozwojowej zaczął mieć poczucie, że żyje na własnych warunkach, po swojemu, to wtedy odkrył, ze nie potrafi przejść obojętnie obok człowieka, który się ze sobą męczy.
Dlatego jego życiową misją jest pomaganie innym ludziom, którzy chcieliby zapanować nad własnym losem, zaprzyjaźnić się ze sobą i trzymać życie mocno we własnych rękach.
